czwartek, 28 lipca 2011

talerze wypadaja z rąk....

Chodziłam do szkoły podstawowej, gdzie polonistka ( w dużym mieście woj.) mówiła "wyście som głupie". Pózniej miałam inną nauczycielkę, która chciała mnie wysłać na olimpiadę polonistyczną, ale się nie dałam. Mam specyficzną ortografią- teraz to się nazywa dysortografia. Z ogólniaka pamiętam maglowanie okresu średniowiecza, później zabrakło czasu na okres miedzywojenny. Na co i po co mi teraz Bogurodzica ?
Teraz juz wiem, trzeba było zmartwić rodzica!
 Robili przetasowkę w I kl.ponieważ za dużo było uczniów.
Jak mój syn chodził do szkoły, to kiedyś usłyszałam od wychowawczyni, ze zawyża poziom i może by go przenieść do innej szkoły.
Często chodziłam na wagary. Gdzie ? Do muzeum, na wystawę, albo czytałam co miało sens.
Czyli jestem zacofana i opózniona w rozwoju średniokrajowym.

Przy tak sprzyjającej pogodzie trochę czytam ogłupiający internet, trochę wymyślam  np.konkursy plastyczne.
Przeczytałam min. artykuł "Magda Gessler w Lęborku rzucała talerzami o podłogę.",
a w nim takie oto sformułowanie:
 "Gdy we wtorkowy wieczór przed restaurację Stella Cafe zlokalizowaną na ulicy Staromiejskiej przyjechał samochód ze znaną restauratorką Magdą Gessler, jej odwiedziny obserwowało kilkunastu gapiów i kilka kamer lokalnych stacji telewizyjnych. Mieszkańcy czekający na sensacje szybko się jednak wrócili do domów, bo na czas kilkugodzinnych nagrań lokal był zamknięty dla klientów.
No to ja' się wrociłam' do artykułu pózniejszego gdzie : Zamiast "Kuchennej Rewolucji" w lęborskiej restauracji "Stella Caffe" do lokalu zawitał komornik, który przerwał kręcenie programu Magdy Gessler.
To pryszcz, bo  na dodatek okazało się, że pierwotnie był właściciel, a dziś juz właścicielka, ktora z tych emocji wylądowała w szpitalu."
Ja też bym tak skończyła- tyle atrakcji i jeszcze zmiana płci w ciągu doby.
Doprawdy nie żałuje ,ze nie poszłam na studia dziennikarskie. Często jest to drugi fakultet, który się studiuje.


 Czytanie ze zrozumieniem tekstu sprawia duże trudności nie tylko mnie.
Nie znam języka angielskiego ale.... zachciało mi się zrobić konkurs.
Zrobiłam set przewodni z dopiskiem -inspiracja obrazami Tamara de Lempicka, Rob Gonsalves.
Temat konkursu:
"Fashion-inspired art, painting, sculpture, architecture." Termin trzy dni, ilość prac zgłaszanych dowolna.

Po godzinie zaglądam i co widzę:


Taaaa- ładne, trochę pokombinowanła
14 elementów zcalić ....
                                                                                    a tu wyższa szkoła "jazdy"

Tego typu zgłoszeń mam na 33 (jak do tej pory) większość- niestety.
Osoba która zrobiła prace z tylko 2 elementów i kompletnie nie na temat, podała  do konkursu. jeszcze kilka prac na tym samym poziomie. Prywatnie uważa się za stylistkę i udziela bardzo mądrych porad. Prowadzi blogi "na temat".
Tak, tak -to pstryczek w kierunku blogów moda z pasja, o modzie czy tam tez o dodzie...i tym podobne wyczyny cieszące się popularnością
(Boże chroń mnie od tak wykształconych ludzi....)
 Te niby bzdety, którymi się dziś zajęłam dały mi do myślenia- jak mało jest osób na ziemi, które rozumieją w ogóle cokolwiek...I dziękuję , ze nie jestem szkolona tylko szalona....
Tak na odtrutkę zrobiłam "coś w temacie", ale inaczej

inspired art. Majer Kirshenblatt, Nazywali mnie Majer Lipiec, Ślub

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.