wtorek, 26 lipca 2011

Moje londyńskie klimaty

W czasach kiedy szczytem marzeń był własny kaseciak, słuchałam namiętnie Pink Floyd'ów.
Była to dla mnie muzyka wolności, przestrzeni, wyobraźni...

(Przejeżdżałam tą trasą wiele razy...Odwiedzałam też po przeciwnej stronie wielki targ, gdzie kupowałam taniej np.tytoń.)

W tamtym okresie byłam na etapie nauki języka francuskiego, więc wszystko to co słyszałam w języku angielskim, odbierałam jedynie intuicyjnie.
 Teraz po wielu latach zauważam, że dobrze odbierałam to co słyszałam i mam zakodowane już chyba na stałe w swojej podświadomości.


"Pigs on the Wing (Part II)


You know that I care what happens to you
And I know that you care for me
So I don't feel alone
Of the weight of the stone
Now that I've found somewhere safe
To bury my bone
And any fool knows a dog needs a home
A shelter from pigs on the wing."

5 komentarzy:

  1. "Jeśli człowieka nuży Londyn to znaczy, iż nuży go samo życie, bo w Londynie jest wszystko to, co ma ono człowiekowi do zaofiarowania"

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja slonko
    Londyn ma w sobie wiele ( nie wszystko) do zaoferowania.
    Brak mu np familijnej atmosfery. Zreszta czy konglomeracja tej wielkosci moze ja miec? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Rodzinę czesto się zostawia dla Londynu...Znam tez takich, ktorzy żyją bardzo rodzinnie w tym mieście.
    Wszystko zależy od człowieka i jego nastawienia , oraz możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  4. KERI nie mówi nie. Mówi tylko, ze brak generalnej atmosfery familijnosci. Tu wszystko jest za szybko, nawet na milosc nie ma czasami czasu A.

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.