czwartek, 28 marca 2019

wtorek, 26 marca 2019

PRZYRODA BUDZI SIĘ DO ŻYCIA (a ja wieczna dziewica).

                                      

Mój organizm przekornie popada w sen zimowy... Przebadałam swą powłokę cielesną, hormony i tym podobne zależności organizmu. Wszystko ok. Tylko umysł się wyłącza.
  Przez tą uroczą przypadłość wykupiłam prawie pół apteki. Budżet państwowy się ciesz, ja trochę mniej. Lekarz od melancholii przykazała nie walczyć na siłę i nie stawać na baczność ciała.











Przeszło już kilka sztormów.
Wdzięczna jestem opatrzności, że nie mam już obowiązków względem pracodawcy, czy domowników. Słowa "muszę" i "powinnam" odstawiłam na zakurzoną półkę. Kurz leży, to i ja poleżę....
Mój szczyt roztargnienia wiosennego:
skasować bilet autobusowy w SKM.

Spacery uskuteczniam z wielką ochotą. Szczególnie w dniu kiedy już muszę zrobić zakupy. Mam możliwość iść do sklepu łąką w okolicach lasku, a wracać już szybciej ulicą, Zawsze wypatrzę jak nie chmurkę, to biedronkę.

 Zachwycam się młodymi zielonymi pączkami, wiosennymi kwiatkami.



W sklepie co chwila też się "dziwuję"- 1 kg.cebuli w cenie 1kg. pomarańczy, pół kg. mięcha w cenie kilograma korzenia pietruszki. Podobno jak człowieka jeszcze coś dziwi i potrafi się czymś zachwycić, to się nie starzeje. (No i wtórną dziewicą jestem, skoro tak się dziwuję). Zawsze coś przy okazji przytacham do domu. Jak nie krzak, czy trawę dla kota, to kwiatki.

Mój kot świetnie się do mnie dopasował. Doskonale wie kiedy mam "lec". Woła, a jak nie reaguję to podchodzi do mnie, staje na tylnych łapach i  przednią łapką delikatnie mnie trąca w rękę patrząc przy tym głęboko w oczy. Kiedy w końcu mu ulegnę wchodzi do mnie pod koc. Pilnuje żebym przypadkiem nie chciała uciec z jego objęć.

Czasami coś mi się rozjaśni, nie tylko słonko na niebie. Jakaś chwila na przebłysk działania. 21 marca był Światowy Dzień Zespołu Downa. 

  Sama się z siebie śmieję gdy szukam ubrania. (Nadal mam problem ze schylaniem.) Często robię to na dotyk, ciągnę, ciągnę i wyciągnę. Trafiłam na rajstopki w aniołki. Przypomniałam sobie że jest teraz trend w modzie na "świętości" i imitacje skór dzikich zwierząt. No to rączka do jednej szafy, do drugiej komody i jest ! 

 Tylko klęczeć jakoś pokutnie nie mam ochoty....

niedziela, 17 marca 2019

Gdańskie "medaliony"...

Od przeszło pół wieku (ale jestem stara) mieszkam w Gdańsku, mieście bogatym historycznie, dziejowo. Na co dzień nie zwracam bacznej uwagi na miejsca które mijam.

 W ostatnich dniach musiałam pojechać w okolicę Akademii Medycznej. Jadąc tramwajem uświadomiłam sobie, że właśnie mijają 74 lata od wyzwolenia miasta. Wysiadałam w miejscu gdzie stoi pomnik czołg, który podobno wjechał jako pierwszy do Gdyni w trakcie wyzwalania Trójmiasta w marcu 1945r.
Dosłownie po drugiej stronie alei stoi były budynek Instytutu Anatomii Akademii Medycznej.
Pamiętacie swoje lektury szkolne?
W ogólniaku przerabiałam "Medaliony" Zofi Nałkowskiej. Tak to ten budynek i związana z nim historia. https://historia.trojmiasto.pl/Profesor-samo-zlo-n101295.html

 "Ludzie ludziom zgotowali ten los"
Ciarki przechodzą po plecach, gdy człowiek chwilkę tu stanie i pomyśli...
Wspinając się pod górkę w stronę głównego wejścia do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego zastanawiałam się ile jeszcze jest w tej okolicy ciekawych miejsc do ponownego zobaczenia i przypomnienia.

 W ostatnich latach ta część miasta bardzo zyskała na wyglądzie. Czas mija, ludzie się zmieniają, stare budynki odzyskują wygląd często z czasów swojej świetności. Na przykład po prawej stronie ul. Marii Skłodowskie- Curie jest "Zielony Park" w miejscu dawnego cmentarza ewangelickiego. Powyżej parku w jednym z domów na skarpie mieszkały pierwsze w gdańskie pięcioraczki itd,itp,itd.... "Aniołki, bo tak nazywa się ta dzielnica ma dużo ciekawych miejsc. Może kiedyś wrócę do bloga z nowymi zdjęciami.