wtorek, 19 października 2010

Ziemowita

Chłód za pupę chwyta, bo dziś Ziemowita.
Troszkę zmarzłam niosac siaty.
Choc na sobie piękne szaty:
czapka z kwiatkiem haftowanym
i szal z włoczki wykonany,                                 
 a do tego rękawiczki
 i wysokie tez trzewiczki.
Płaszczyk wiatrem nie podszyty.
I co z tego
- chłód dosiegnał wnętrza mego!
Przytachałam tyle dobra:
wołowinę i cytrynę,
buraki i słoninę
"kwaszeniaki", zieleninę.
Praca w kuchni się szykuje
Więc Wam głowy nie zawracam
i do kuchni zaraz wracam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.