wtorek, 26 października 2010

w moim wieku nie wypada

 Wiekowej  kobiecie, nie przystoi  nic innego, jak tylko prząść do końca z honorem swą nić.
Czasami pajęcza sieć na chwile znika z zakamarków mej pamięci i odkryta tajemnice mego dziecinstwa.

Jak wiadomo dzieciństwo ma wpływ na całe dalsze losy człowieka.
Od najmłodszych lat sie dziwiłam. Jak to jest, ze dzieci sie bawia, a dorośli nie?
Byłam dziewczynką z wielką wyobraźnia i nad wyraz rozwiniętym temperamentem.

Do czasu...aż musiałam iść do szkoły.
Nie dość, ze pod górke, to jeszcze przez las....
Fartuszek z białym kołnierzykiem, obowiązkowa tarcza na rękawie.
Stawianie pierwszych literek piórem ze stalówką maczanym w kałamażu. Oczywiście atrybut każdego szkolniaka- worek z juniorkami. Chociaż tym mogłam sie wyróznic. Moje juniorki były trochę inne- ortopedyczne.
Uczono mnie ortografii i tabliczki mnożenia.
I tak ich nie zam po dziś dzień !
Pewnego dnia stwierdziłam, ze oprócz tego że będę baletnica to napiszę ksiązke. Zrobiłam piękne ilustracje, a tytuł tego dzieła brzmiał tak:
Joanna i jej znajcy. Przez roztargnienie zostawiłam rękopis na stole w kuchni. Mój talent został drastycznie przekreslony jednym zdaniem mamy. Nie ma takiego słowa "znajcy", są znajomi. A ja uważam po dziś dzień, ze jest. Znajcy to ci ktorych tylko co poznajemy, a znajomi to ci ktorych juz znamy.
Uwielbiałam bajki....szczególnie te o wróżkach i czarownicach. Słuchałam baśni opowiadanych nie przez pól godz., ale kilka godzin przez moja babcie, czy mamę. Słuchałam z zapartym tchem, a potem rysowałam to co usłyszałam.Mój świat był tak inny od tego który mnie otaczał- i znowu sie dziwiłam.Już szczególnie w ogólniaku.To była ciągła walka z wiatrakami: profesorami i rówieśnikami.


Dojrzewanie to ciężki proces.Trzeba było dorosnąć!
Nic prostszego. Zasady wyniosłam z domu, co to sumienie tez wiem. Jednak tak mnie ciągnęło np. do chodzenia po rozżażonych węglach. Też nic trudnego!


Czasem przybieram swoja prawdziwa postać.Podobnie jak Fiona...
Niestety jestem głównie człowiekiem i czas na części zamienne.


Nie, nie to nie moje. Ja jeszcze nie potrzebuję pełnego garnituru.
To zestaw obiadowy pewnego gentelmena, ktory mieszka w ktaju kultu Halloween.
Nasiąknęłam ciut tym stęchłym zapaszkiem i atmosferą miejsca. W następnym blogu o architekturze która ma wpływ na nasze postrzeganie świata. Choć jestem już matroną, to nadal lubie sie bawic i nie potrzebuje do tego ognistej wody. Czasem wystarczy miotła .  Czyli cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.