Bieganina do ostatniej sekundy po sklepach, bo: karpia świeżego kupię w ostatnim momencie, żeby mi nie okupował przez tydzień wanny. Och ! jeszcze nie mam nic na sałatkę świąteczną,.
No tak, ostatnie rajstopy oczko puściły i wcale nie do tego bysia - bo i tak się nie domyśli, żeby pomóc dźwigać te siaty. Może dostanę jakieś pod choinkę, ale przecież nie wystąpię z dziurami.
Ojej, jeszcze to i tamto i prezentu nie mam dla... Wszystko na mojej głowie, nie zdążę, nie zdążę...
A tak w duchu marzycie nie o wspólnej wieczerzy z rodzina, tylko żeby wsiąść do pociągu...
I wyjechać, i odpocząć, i poświętować, a nie harować z dobrą miną do złej np. teściowej.
Inne myśli się kłębią- czy przypadkiem nie wyjdę na bałwana w oczach cioci, czy jeszcze kogoś tam innego, jak tym razem podam nie barszczyk czerwony, a zupę grzybową.
Oj tak, a tu trzeba jeszcze zrobić się na bóstwo! Oczka podmalować, sukienkę odprasować, dzieci do pionu ustawić , męża przychylnie nastawić, tatusia posadzić- do miłych, spokojnych, wesołych świąt.
Ja już to przerabiałam i "wydoroślałam"
Oj tak, wsiadłabym do pociągu byle jakiego :)
OdpowiedzUsuń