wtorek, 17 stycznia 2012

Kanarek na obchodzie


Jestem w trakcie urządzania mieszkania. Klatka z moim wiekowym kanarkiem od jakiegoś czasu stoi w innym miejscu. Staruszek dawno nie był wypuszczany na wolność. Stwierdziłam, że tym razem jest w miarę bezpiecznie i mogę mu otworzyć klatkę. Wcale się nie śpieszył z wyjściem, za to ja miałam już wychodzić i weszłam do pokoju żeby zamknąć jego domek. Zdziwiłam się, bo kanarek zniknął. Rozglądam się po pokoju, a on siedzi sobie przy balkonie i się wygrzewa. Dobrze, staruszek musi nagrzać swoje kosteczki, witaminka D3 tez jest mu potrzebna. Kiedyś pól metra dalej stała jego klatka. Wyszłam do kuchni, zajęłam się swoimi sprawami, ale co chwile zaglądałam gdzie ten mój Zorro przebywa.  Kanarek, jak pan na włościach postanowił zwiedzić 20 m kw.powierzchni pokoju. Zaglądał do wszystkich kącików i ten spacerek trwał przeszło godzinę. Stwierdziłam, że nie mogę juz czekać i muszę wyjść. Poszłam do niego i proszę- wróć do klatki. Usłyszałam -pii tzn. nie. Ok. to cie zostawiam na kredensie, przy twoich ukochanych ziarenkach murzynkach,ale zamykam pokój. Wróciłam po 2 godzinach, z  drżącym sercem wchodzę do pokoju, a on melduje ,że jest w tym samym miejscu gdzie go zostawiłam. Powiedziałam- od 3 godzin nic nie jadłeś, nic nie piłeś- wracaj do klatki. I wrócił.

2 komentarze:

  1. Pozwoliłaś mu kosteczki rozruszać, to skorzystał z tego, bo i czemu nie.Miał przy okazji więcej przestrzeni i słoneczko za oknem, a nie tylko klatkę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Słoneczko tez dochodzi, przed południem do jego klatki. Zauważ,że on po prostu chodził- nie fruwał...:)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.