Po dobie deszczu i wiatru, wczoraj przeszłam się nad morze. Szum fal słyszałam już z odległości ok.400 metrów. Idąc pod wiatr, miałam nadzieję, że zobaczę wyrzucone na brzeg meduzy. To już taki czas, kiedy powinny być widoczne w wodzie, bądź wyrzucone siłą fal na brzeg. Jednak nie widziałam ani jednej. Nie znalazłam też nawet okruszka bursztynu.
Zebrałam inne skarby morza i zrobiłam w domu swoje "małe Karaiby".
...jakie ładne te "karaiby":)
OdpowiedzUsuńNad morze jeżdżę zawsze jesienią; trafiłam na morze w gęstej mgle, na deszcz również, ale dotąd nie udało mi się natrafić na sztorm, a żałuję, bo lubię ekstremalne przeżycia...:)
Serdeczności:)
Twoje "Karaiby" są bardzo piękne. Morze o tej porze roku wygląda groźnie ale i bardzo pięknie. Zachwyca mnie kolor nieba. Jest niczym z pocztówek.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Morza nie da się nie kochać:):Tym bardziej,że tam się urodziłam:)
OdpowiedzUsuńSztormy uwielbiałam chodzić nad morze oglądać:) a ty teraz poprzez swoje zdjęcia mi te wspomnienia przypomniałaś:)
Pozdrawiam
Wspaniałe malownicze widoki:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń