Historyjka III
W niedzielę rano, jak co dnia obudziło ją Dziecko.
- Czy mogę włączyć telewiziol?
- Tak -odpowiedziała Samotna przekręcając się na drugi bok.
"Matko, kiedy ja się wyśpię ?"- pomyślała i tu jak na zawołanie dzwonek do drzwi.
Wstała, otworzyła bramy do swego królestwa.
-Mamusia ?
- Babcia, babcia !- krzyczało Dziecko.
- Napijesz się Mamo kawy?-idąc do łazienki spytała Samotna, wręczając ręczny młynek do kawy mamie.
Zamkniętą przestrzeń mieszkania wypełniła melodyjka dzwonka.
-Mamo możesz otworzyć !- krzyknęła z łazienki .
Po chwili usłyszała uprzejmy głos Mamy i męski równie uprzejmy głos
- "To On" - w panice stwierdziła Samotna.
-"Przecież się nie umawiałam".
On wymieniał po latach, kilka zdań z Mamo- Babcią, kiedy ona ukazała się w przedpokoju.
- Przyjechałem zabrać cie na wycieczkę.
-Do pracyyy- sycząco poprawiła go Samotna, patrząc wymownie na niby zabawione- niesłyszące Dziecko.
- Tak, myślę o Helu- opowiedział nieznający psychiki dzieci On.
Mamo-Babcia będąc już w tzw.temacie nie miała nic przeciwko i wyraziła ochotę pozostania z Dzieckiem.
Samotna już na odchodne rzuciła do Mamo-Babci
-Odbiorę dziecko u Ciebie.
Wyszli, a Samotna pomyślała o swojej przebiegłości.
On jechał spokojnie. Ona się rozluźniła. Mogła zapomnieć o pracy, o obowiązkach domowych, kłopotach finansowych i przez chwilę o Dziecku. Cel podróży nie był w tym momencie ważny.Czuła się wolna jak pies spuszczony z łańcucha. W tym czasie, aby dojechać na Hel trzeba było mieć przepustkę. On nie był by sobą gdyby nie załatwił i załatwił przejazd.
Najpewniejszą zbliżającą się atrakcją. był wyraźnie zbliżający się front atmosferyczny.
Samotna podziwiała widok nieba za oknem. Szeroko otwierała zielone oczy, a On po odcieniach błękitu odbijających się w jej zielonościach prawie turkotał z zachwytu. Takiego zachwytu nie zdołała wywrzeć na nim ani zatoka, ani otwarte morze.Podobnym zachwytem obdarzył jej oczy widząc ją po raz pierwszy.
Wracali inna trasą, bez samochodów, bez ludzi.
Teraz On pokazał jej uroki szybkiej rajdowej jazdy. Uczestniczył wiele razy w tego typu zawodach i chciał tym razem jej pokazać w sposób bezpieczny, na czym polega urok takiej jazdy.
Samotna pokrzykiwał raz z przerażenia, a innym razem z zachwytu. On poczuł się dowartościowany. Turkotali i gruchali oboje. Samotna przypomniała sobie, jak to kiedyś On nie chciał zgodzić się, na jej samotną, wielogodzinną jazdę pociągiem do jej dziadków. Pojechał z nią, choć ona o tym nie wiedziała. Po wyściu z dworca chciała przejść przez jezdnię. Nagle poczuła jak unosi się do góry i jest przenoszona na rękach na drugą stronę ulicy. Tak było "zawsze" gdy kiedykolwiek szli razem.
Atmosfera zaczęła się robić lekko zmysłowa- parno i duszno. Z upływem kilometrów było juz fatalnie. Wiało i lało. Wycieraczki nie nadążały zbierać wody. Najrozsądniej było by sie gdzieś skryć.Nagle On stwierdził
- Motele nie wchodzą w grę, tam nie ma nastroju, atmosfery intymności. Chyba Kocie nie chcesz żebyśmy się czuli jak.... Powiedział On.
Przyznała mu rację. Tym bardziej jak ona by się czuła.
- Nie czujesz się jak dziecko ? Ty tuż przed 40, ja tuż przed 30 ...- Spytała Samotna.
On wpadł na myśl
- Może Dziecko będzie u Babci ?
- Może -odparła Samotna myśląc o swojej przebiegłości.
Przezornie Samotna najpierw zapukała do własnych drzwi.
Otworzyła im Babcia. Dziecko właśnie wstało, a po mieszkaniu rozchodził się zapach gotującego się obiadu.
On nalał sobie szklaneczkę syfonowej zimnej wody i grzecznie się pożegnał .
Po ekscytującej wycieczce, zjedzeniu rodzinnego obiadu, zmyciu garów, przyszyciu guziczków do przedszkolnego fartuszka, rozwijającej zabawie z Dzieckiem i jego kąpieli; tzw.ogarnięciu całego mieszkania,oraz po przygotowaniach do odpowiedzialnego dnia pracy, Samotna wreszcie poszła spać.
Zasnęła ogarnięta wspomnieniami.
Koniec historyjki.
autor: Anellim (tekst powstał ok. 1990)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.