poniedziałek, 6 września 2010

Przyśpieszony kurs życia

Mieszkałam w Paryżu, mieszkałam w Londynie
i jadłam -to, co się nawinie:
raz są to krewetki, a raz pusta micha...
Tam godność swą schowasz,                              
z tobołkiem się tułasz,
za kilka euro do pracy zasuwasz.
Od życia dostajesz razy po razie.
Czasami padasz
i w otchłań spadasz...
Dźwignąć się ciężko!
Ale wciąż żyjesz i myśli- co dalej ?
Rodaków się wstydzisz
za ich zachowanie.
...I tęsknisz za krajem
na zawołanie!
Część tam zostaje
Część wraca do kraju                                             
i nadal szuka własnego raju.
Mieszkałam w Paryżu, mieszkałam w Londynie.
Teraz mieszkam w nadmorskiej krainie.
Tam mogłam być sobą
Tu jestem u siebie
Jednak nie czuje się tutaj jak w niebie.

autor Anellim

2 komentarze:

  1. Może kiedyś nauczymy się tolerancji i akceptacji tego, co dla nas inne...dziwne...
    Dlatego też, nie dziwi mnie to, że obcokrajowcy innego koloru skóry, bądź wyznania często nie mają odwagi i sił by zadomowić się u nas na dłuższy czas.
    I tak naprawdę myślę, że to jednak nie Oni są inni - a My:)
    Pozdrawiam Tą zupełnie normalną :-)A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tolerancja...akceptacja itd.itp.

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.