Sezon babiego lata uważam za otwarty.
To wcale nie znaczy, ze pajęczyna mnie zarośnie-o nie.
Udałam sie dziś w łąki i knieje. Przez chaszcze przedarłam sie nad morze.
N a r e s z c i e pusto na plaży.
Wiart prawie zerwał ze mnie płaszcz- sztorm. Wiatrzysko okrutne.
Mogę iść prosta droga, ale ja wole trochę poszlajać sie po krzaczorach.
Znam ten rejon tak jak pies. I każdy krzak i drzewko znam na pamieć, tak jak moje psy (ale nie "zaznaczam"). Chodzac na spacery z dogiem staralam sie omijac ludzi, zeby ich nie straszyć.
Czasem cos przytacham do domu: bukiet polnych kwiatów, muszle, patyki, kamyki szyszki itp.
Babie lato sie zaczęło i babskie rzady też by mogły.
Taki naród zyjacy na Saharze, lub w okolicach Yunnan uznaje do dnia dzisiejszego matriarchat.
I wszyscy zadowoleni! Oj coś ten wiatr namącił mi w głowie....
U mnie babie lato,,nie lata,,a mnie jest szkoda lata,,,pada,,chmurno,,durno nie przyjemnie,,lużna pląba dzwoni w zebie,,
OdpowiedzUsuńnie mogę uchwycić fauny,,i flory,,ale wszystko przede mną,,juz nie długo morze,,plaża,,ptaki,,robale,,Zdjecia cudne jak zawsze..