Jak przystało na listopad liść już opadł..
Te opadłe giganty spotkałam na swojej drodze.
Łyse, też może być piękne.
Jest takie powiedzenie:
jak się nie ma co się lubi,
to się lubi co się ma.
Nie ma codziennie słoneczka, czasem pada, czasem okrutnie wieje, jest szaro, ale...postanowiłam polubić listopad- bo go mam. Kolorami się otulam,świecą się opalam, herbatką aromatyczną się doźródlam, uśmiecham ile się da. Pomimo tego, że tam boli, a tu strzyka, zapalenie ucha ostro dotyka, boli mnie wszystko oprócz paznokci, ale nie drapię z wściekłości. Znów ciśnienie spada i łeb opada- ech; ale dobrze jest!
Ja też staram się, nie pokochać ale polubić listopad...Od kilku dni jest szaro, deszczowo, pochmurnie, to nic jeszcze kilka miesięcy i będzie wiosna...
OdpowiedzUsuńZ ogromnym sentymentem patrzę na brzozy na tle błękitnego nieba. Cudowności. Prawdziwe cudowności....
Życzę Ci miłej soboty.
Pozdrawiam:)
A ja tam nie lubię łysych drzew i nie polubię. Są dla mnie smutne, jak obecna jesień. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLyse jest piekne! Zycze duzo zdrowka I milej niedzieli:)Serdecznie pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń