Ta końcówka lata rzuca mi się w postaci pajęczyn na twarz. Do tego jakieś resztki słońca pozostawiły nieregularny piegowaty swój ślad. Zamazany obraz świata przez śluzowatość nosa, a nie z nadmiaru zebranych maślaków...Faktycznie czuję się jak bezradna baba, a tak wygodniej jest być przysłowiową blondynką.
Do szczęścia odkryłam nowe próchno w pniaku, które muszę szybko zniwelować. Jeszcze 4 dni tego "upojnego" lata i wejdziemy w najbardziej kolorowy okres przyrody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.