wtorek, 5 kwietnia 2011

Tabory wolności

Sama z siebie sie śmieję , ponieważ chciałam zacząć od słow "za czasów mojego dzieciństwa..." No cóż, nie da sie ukryć, ze jestem w wieku balzakowskim.
Pierwsze lata swojego życia spędziłam na Mazurach. W otoczeniu pięknej natury, kochającej rodziny i całkowitej beztroski. Wyobrażnia szalała bez ograniczeń logicznego myślenia szkolnego. Wszystkie moje dziecinne doznania uczyły mnie świata jaki mnie otaczał. Wolność, totalna wolność do tego stopnia, ze nawet potrafiłam uciekac z przedszkola... Szum wiatru w uszach przy zawrotnej prędkości jazdy na hulajnodze, obserwowanie przyrody, itd itp.
To uczucie wolności nierozerwalnie kojarzy mi sie z wędrującymi taborami cygańskimi.
Pamiętam jak ulicą przy ktorej mieszkaliśmy przejeżdzały wozy cygańskie. Niektóre były ubogie,nawet nie miały opon na kołach, ale bywały i bardzo bogate. Kolorowy orszak wozów, z bogato drapowanymi firankami, piernatami...

(Przepraszam, nie znam autora zdjęcia. Ulica która jedzie tabor bardzo przypomina mi ta moją)
Przy wozach były przypięte wielkie miski, gary, siano dla konia- całe gospodarstwo.Część Cyganów jechała wozami, część szła  boso. Wcale nie mieli bródnych stóp- tak zaobserwowałam i bardzo sie dziwiłam. Młode cyganki były piękne, a dzieci uśmiechnięte z wielkimi czarnymi oczami. Starsze kobiety były z reguły tęgie, a może to przez tą niezliczoną ilość spódnic jakie na sobie nosiły.
Miejskie dzieci straszyły siebie nawzajem, że Cyganie kradną dzieci. Ja sie nie bałam, mama mnie nigdy nie uprzedzała przed Cyganami.Nie było w mojej rodzinie uprzedzeń. Często przychodzili  do nas żeby im dać coś z ubrań po mnie, czy jedzenia. Fakt rozchodziło sie to towarzystwo po mieszkaniu jak stonka i zawsze coś zniknęło np. kapelusz.
 Gdy moja mam była ze mną w ciąży malowała w tym czasie Matkę Boską Cygańską, ktora przez krótki czas wisiała w kościele w Rydzewie. Najdziwniejsze jest to, że teraz kiedy przez przypadek zobaczyłam w internecie ten obraz stwierdziłam, ze ja go znam ."To mój obraz"przemknęło mi przez głowe, skąd ja go znam? Spytałam mamę i wszystko sie wyjaśniło.
Chyba z życia płodowego pamiętamy trochę więcej niż nam sie wydaje.

Z tamtych czasów mam w swojej kuchni jeszcze prawdziwą cygańską patelnie i....wspomnienia.
Nie ma już wędrujących taborów, zmuszono Cyganów w połowie lat 60 do osiadłego trybu życia. Tak samo na siłe ucywilizywowano Indian, Aborygenów. Wypaczono  na siłę ich nature, zwyczaje, po prostu życie. Pytam w imię czego i jakim prawem ? Prawem silniejszego tzw. białego człowieka- straszne.

(kopia zdjęć z muzeum Romów)


To już moje kolaże wspominkowe tamtego nastroju:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.