Tydzień po powrocie przeczytałam o pożarze, który tu wybuchł przez wadliwą instalację elektryczną. Na szczęście straty nie były duże i po kilku dniach handlowcy wrócili do swych sklepików.
Raptem w tym tajemniczym świecie, świecie starego i tego tu i teraz- pojawia się sklep "Cyberdog" jakby wyrwany z innego świata. Wkraczam prze próg głośnej muzyki techno do dużego jasno oświetlonego pomieszczenia z tancerzami na wysoko podwieszonych platformach, mijam bar i zjeżdżam schodami w dół!
Klimat XXII wieku.
Po wyjściu z tego "technomagazynu" przenoszę się znów w świata antyków, sztuki współczesnej, zapachu kadzideł pomieszanego z kuchniami świata...
Przy prymitywnych rzeźbach afrykańskich jest wejście do piętrowej restauracji i klubu nocnego Shaka Zulu z przepięknym wystrojem królestwa Zulusów.
Tamtejszy kowal wykonał dla mnie pancerne rękawiczki na moją egzemę- nie tylko tak mi się śniło- szkoda...
Na kilkuset metrach "Stajni" można spędzić cały dzień i pół nocy. Można się tu zagubić w różnych światach, klimatach, stylach. Kto jeszcze tu nie był- to dużo stracił.
Bardzo ciekawe zdjęcia.Super taką mieć wycieczkę.Miłego weekendu,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFantastyczne miejsce, super fotki:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch, może kiedyś zobaczę to miejsce. Jestem nim zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie:)
I ja jestem zachwycona miejscem. Może kiedyś się uda...
OdpowiedzUsuń