Tegoroczny karnawał w Wenecji przebiegał pod hasłem "Życie to teatr, wszyscy w maskach"
Władze miasta obawiały się mniejszego napływu turystów, przez srogą zimę, która nawiedziła północne Włochy. Tak się nie stało i Karnawał zaczął się 12 lutego i kończy 21 lutego. Te zdjęcia zostały wykonane w ostatni weekend, przez moją znajomą Cynthię -mieszkankę Wenecji. Poprosiłam ją o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań.
Czy urodziłaś się w Wenecji, czy wybrałaś to miasto do zycia -(praca)?
Jestem z pochodzenia Amerykanką, studia kontynuowałam również we Florencji. Jestem konserwatorem sztuki. Obecnie zajmuje się przywracaniem świetności papierowym zabytkom Klasztoru San Lazzaro degli Armeni na weneckiej lagunie.
Co Ci się najbardziej podoba w tym mieście ?
To miasto jest unikalne - Zwiedzałam świat, ale nigdy nie widziałem czegoś takiego. Refleksy światła odbitego w wodzie stwarzają widok spektakularnych kolorów Budynki zdają się kończyć w wodzie i być zawieszone ... Oderwanie od lądu sprawia, że czujesz się łodzią. Jedynym sposobem, aby sie poruszać przejść na druga stronę jest łódka. Brak ruchu i zanieczyszczenia i hałasu sprawia, że życie jest tu dużo bardziej ciche.
Co utrudnia życie- zakupu, transport, powodzie, turyści ?
Przede wszystkim - brak mieszkań po cenach przystępnych dla zwykłych ludzi zmusiła większość Wenecjan (więcej 'niż 60% - w tym nas) do życia poza'' na kontynencie "i tracić masę czasu i pieniędzy, aby pojechać do miasta" codziennie do pracy. Domy zostały podzielone na małe mieszkania i są wynajmowane dla turystów na euro centinia tygodniowo, zamiast dla zwykłych rodzin za cenę miesięczną.W sezonie, nie może się poruszać przez turystów -są to grupy sześćdziesięciu osób z rejsów i blokują wąskie uliczki.Zawsze trzeba się zatrzymać i skonsultować ich miejsce z mapą, robić zdjęcia, wytłumaczyć dojazd itp.. (a ja śpieszę się do banku, praca itp.).Ceny są bardzo wysokie dla wszystkich z dwóch powodów - wszystkie rzeczy muszą dotrzeć statkiem od lądu i zostać ręcznie przeniesiony do sklepów, a także podnosi ceny ruch turystyczny.
Co myślisz o budowie tamy na lagunie weneckiej (Projekt MOSE)
Projekt MOSE jest wysoce kontrowersyjna wśród Wenecjan. Nie mam zdania- moim zdaniem wszystko, co może zmniejszyć powodzie jest mile widziane.
Czy nadal ubywa stałych mieszkańców miasta ?
Tak. Jest taki licznik od marca 2008 roku-znajduje się w oknie Farmacji Morelli w San Bortolomio , w pobliżu Rialto, który pokazuje w czasie rzeczywistym liczbę mieszka w Wenecji. Teraz jest ich mniej niż 59.000 mieszkańców w zabytkowym centrum miasta.Główną przyczyną jest, wysoki koszt normalnych mieszkań i ich brak (przerobione domy na potrzeby turystów), a także brak normalnych usług (obecnie większość skierowana jest do turystów - hotele, restauracje, sklepy z pamiątkami, zamiast normalnych marketów).
Jakie jest w Wenecji Twoje ukochane miejsce, takie gdzie nie ma tak dużo turystów- mniej znane.
Jest to Powierzchnia Świętej Heleny , została tu zbudowane bardziej normalna dzielnica mieszkaniowa dla Wenecjan. Rezydencje, ogrody i parki, gdzie dzieci biegają i brak turystów stworzono jedyny obszar, gdzie jest spokój przez cały rok.
Poprosiłam Cynthie o tradycyjny przepis na ciasteczka venziano
Składniki:
300g mąki kukurydzianej
300g mąki
3 jajka
150g cukru
2 litry mleka (?)
100g drożdży piwnych
100g rodzynek
60g orzeszków piniowych
starta skórka z jednej cytryny
szczypta soli
szczypta wanilii
cukier puder
1. Ubić jajka z cukrem, następnie dodać mąkę -obie.2. Namoczyć rodzynki w wodzie, odcedzić je. Włożyć masło w misce, a następnie stopić go nad garnkiem z gotującą się wodą.3. Wymieszać drożdże z mlekiem i dodać ją do ciasta. Następnie dodać resztę składników.4. Mieszać aż do uzyskania miękkiego ciasta, które można następnie wyciąć i kształtować w małe owale. Umieść je na blaszce posmarowanej masłem i piec w piekarniku w temperaturze 160 C ok.25-30 minut. Posypać je cukrem pudrem.
Dziś jest ostatni dzień karnawału weneckiego, więc jeżeli ktoś ma ochotę choć troszkę poczuć smak tego miasta, może właśnie dziś upiecze ciasteczka weneckie.
Bardzo dziękuję Ci Cynthia za "rozmowę" i zdjęcia i serdecznie pozdrawiam.