poniedziałek, 14 listopada 2011

Rok na Dominikanie i robię cię w banie

Wczoraj przeczytałam na Facebooku, że moja koleżanka przenosi się na 29 miesięcy do Kolumbii.
Lekko się zdziwiłam ponieważ ten kraj nie należy do najbezpieczniejszych. Trochę poczytałam, czegoś się dowiedziałam i zrobiłam kolaż.

Później dowiedziałam się, że i mnie czeka przeprowadzka na rok do Republiki Dominikany.

I w tym momencie włosy mi stanęły ze zdziwienia.i wnerwienia.
Otóż okazuje się, że w necie krąży idiotyczna akcja.            
"Ok dziewczyny! to znowu ten czas, WALKA z RAKIEM PIERSI.
NIE MÓWCIE ŻADNEMU FACETOWI CO OZNACZA TEN STATUS!!!!
Skppjuj tę wiadomość i prześlij do wszystkich swoich przyjaciółek/ koleżanek.
Pomysł będzie związany z miesiącem i dniem urodzin,
Najpierw wybierz miesiąc z listy poniżej:
Styczeń: Chile
Luty: Londyn
Marzec: Miami
Kwiecień: Dominikana
Maj: Francja
Czerwiec: St. Petersburg
Lipiec: Austria
Sierpień: Niemcy
Wczesień: Holandia
Październik: Amsterdam
Listopad: Las Vegas
Grudzień: Kolumbia
ożniej napisz w statusie: Będę mieszkać w (tutaj nazwa miejsca odpowiednia do miesiąca w którym się urodziłaś) przez (i tutaj cyfra z dnia urodzin) months.
Jezeli urdziłaś się 21października Twoje zdanie będzie wyglądać tak: Będę mieszkać w Amsterdamie przez 21 miesięcy."

Trzema mieć mózg, a nie orzeszek.


Co taka akcja daje- nic.
Nie nawołuje nawet do samokontroli piersi. Trzymać ją w sekrecie przed facetami-trzymać ich z dala od problemów? Co to gatunek chroniony? Zabawa nie dająca kompletnie nic na poziomie przysłowiowej blondiny.
Ponieważ ja jestem farbowaną platynową blondynką poszperałam sobie w necie z ciekawości na temat np. Dominikany i dowiedziałam się, że  występuje tam bursztyn niebieski.








 

4 komentarze:

  1. Co daje taka akcja? A choćby ktoś - jak Ty - poszpera w necie, dowie się czegoś o świecie. Ktoś inny poczyta o raku, przypomni sobie,że jest coś takiego jak samobadanie. A cała zabawa polega na tym, że faceci i tak już wiedzą i... zrobią to samo, o czym napisałam w drugim zdaniu. Tak. Trzeba miec mózg, nie orzeszek...

    OdpowiedzUsuń
  2. Odwazna anonimowa osobo- gdybyś poszperała w moim blogu- to wiedziałabyś,ze akurat ten temat znam bardzo dobrze i akcja u mnie była w tym roku ok. 10 pazdziernika (tak jak i w zeszlym roku). Powtarzam jeszcze raz- w ten sposob się nie zmusi do myslenia tylko do klikania dla zabawy.Ludzie unikają tego tematu jak ognia i zarazy- widze ile osob wchodzi i czyta dany temat.
    Reszta o tym w moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu, powtórzę zdanie osoby anonimowej i swoje w sumie też o tej akcji. Osobiście wydaje mi się potrzebna. Nie mam pojęcia czy masz w rodzinie kogoś z jakimkolwiek nowotworem, ale jeśli tak, to być może wiesz, że dla większości ludzi rak to wyrok. Chory i rodzina chwytają się wszystkiego, by jakoś się ratować. O raku ludzie wiedzą, a właściwie wydaje się wszystkim, że wiedzą, dopóki sami nie będą musieli zmierzyć się z tą chorobą w bliskim otoczeniu. Akcja - może i bezsensowna, jasnego przekazu nie ma, ale intryguje i niektórych zainteresuje być może bardziej. Ja bym się jednak bardziej przyjrzała temu kto tą akcję stworzył, bo już kolejny raz o niej czytam, i co udało się osiągnąć, bo myślę, że gdyby nie było żadnych efektów, nie byłaby ona kontynuowana. Tyle ode mnie, z całym szacunkiem dla autorki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Każda akcja jest dobra- byle przynosiła efekty.
    Ta akurat akcja wg. mnie nie trafia bezposrednio w wazny temat.Sama przechodziłam 2 x przez operacje piersi i wiem o czym pisze i wiem jak kobiety unikaja tego tematu, (znam rowniez reakcje mezszyzn)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.