Po mojej zeszłorocznej "przygodzie kleszczowej" jestem wyczulona na te głodne mej krwi wampirki. Tylko nie rozumiem dlaczego, znajduję je na swojej piżamie rano, lub chodzące po moim ubranku wieczorowa porą. Łysy kot , nie miał przyjemności być napastowany przez kleszcze- bo nie wychodzi na tzw.podwórko. Kupię chyba u weterynarza sobie obrożę, lub kropelki przeciw kleszczom (pod pozorem, że dla kota). Inne ludzkie zajzajery i psikaczo- odstraszacze po prostu nie działają!
Ten egzemplarz na zdjęciu został ubity wieczorową porą i sfotografowany dla pewności, że to kleszcz- w zbliżeni on ci....
Spedzilem ostatni weekend w lesie i na szczescie bylem "czysty".Dwoje moich kolegow niestety nie,ale udalo sie szybko wyrwac "chwasta".Spedzam duzo czasu w lesie,ale jeszcze nigdy nie przyczepil sie do mnie zaden kleszcz:)
OdpowiedzUsuńMnie też kleszcze nie lubią, ale masz rację - trzeba na nie uważać:)
OdpowiedzUsuń