Dziś jest Noc Muzeów i z tej okazji wracam do mojego ostatniego zwiedzania
National Gallery,
jednego z najważniejszych muzeów w Londynie
i jednego z najbardziej prestiżowych w Europie, który
posiada ponad 2300 obrazów w budynku przy
Trafalgar Square.
Kolekcja została założona po ponad wieku dyskusji w 1824 r. przez króla Jerzego IV, który przekonał parlament do zakupu, cennych 34 obrazów takich artystów jak Rembrandt i Rubens, które należały do zmarłego rosyjskiego bankiera, kupca miejskiego i kolekcjoner sztuki-Johna Juliusa Angersteina.
Muzeum jest czynne codziennie, a wstęp jest bezpłatny. Aby dowiedzieć się więcej, odsyłam do http://www.nationalgallery.org.uk/
8 kwietnia była wybitnie angielska pogoda, lało od nocy i wiał silny wiatr. Można się było spodziewać tłumów w muzeach.
Niestety jest zakaz fotografowania i z góry przepraszam za jakość zdjęć strzelanych spod płaszcza na wyczucie. Trochę to dziwny zakaz w dobie obecnej, ponieważ osoby robiące zdjęcia tabletem, czy też telefonem nie maja tego zakazu.
Tłum nas odstraszał, ja byłam co prawda po raz drugi w tym muzeum, ale się nie nudziłam. Można tu wracać chyba kilkanaście razy. Oczywiście mam tu swoje ulubione obrazy np.Claude Monet-"Lilie wodne".
Natomiast jego inny obraz " The Water- Lily Pond" - bardzo popularny, jest dla mnie zdecydowanie mniej interesujący.
Kolejny impresjonista Pissarro "Boulevard Montmartre w nocy".
Bardzo lubię obrazy Gustava Klimta- "Portret Hermine Gallia" jednak pomimo swych rozmiarów nie należy do jego najlepszych.
W Galerii oprócz turystów przebywa bardzo dużo dzieci w ramach zajęć szkolnych. Zachowują się bardzo cicho. Siadają na podłodze w okół danego obrazu i słuchają z nieukrywanym zainteresowaniem krótkich wykładów. Kiedyś widziałam jak dzieci w wieku około 7 lat malowały swoją wersję " Whistlejacket", (ogromny obraz konia). To jest wyzwanie dla studentów wyższej plastycznej, a co dopiero dla dziec i! Jednak w szkolnictwie angielskim nie chodzi o kopiowanie, ale o rozwijanie własnych zdolności, bez skrępowania i ograniczeń.
W trakcie zwiedzania zauważyłam co najmniej trzech kopistów. Jedne prace były bardzo dobre, a wręcz ciekawsze od oryginałów, inne po prostu kiepskie, ale nikt się nie wstydził tego co i jak maluje,
pomimo tłumów zerkających zza pleców. Nikt nie komentował, nie krytykował. Co jeszcze ciekawego zauważyłam? Może to, że przychodzi tu sporo osób w bardzo podeszłym wieku i spokojnie kontempluje obrazy. Takich obrazków w naszych muzeach raczej się nie widuje.
Oczywiście jest też kawiarenka, z której skwapliwie skorzystałam w celu nabycia dla mnie życiodajnego napoju w postaci kawy. Musiała mnie "postawić na nogi" na dalszą część zwiedzania zapłakanego deszczem Londynu.
( A teraz- Dobranoc- malowniczych snów)
Carinhosamente venho desejar
OdpowiedzUsuńum feliz final de semana.
Perdoe minha ausência por mais ,
que nos esforcemos nem sempre conseguimos
nossas metas.
Logo Deus haverá de permitir que volte
com mais forma e mais garra.
Um feliz final de semana.
Um Domingo abençoado também.
Beijos ..Evanir.
śliczne zdjęcia i fajnie tak sobie pozwiedzać.Buziaki.
OdpowiedzUsuńTam niestety nie dotarłam będąc w Londynie, brakło czasu :(
OdpowiedzUsuńTakie miejsce jest dla mnie. Lubię galerie obrazów i chętnie bym tam popstrykał. Szkoda, że aparaty mają zakaz. Nawet bez lampy?
OdpowiedzUsuńnawet bez lampy... Są na miejscu do kupienia albumy, kopie obrazów itp. pamiątki
Usuń