Uciekłam nad morze. Spodziewałam się dzikich tłumów, a tu pusto!
Spacerem brodząc po brzegu doszłam do mola w Brzeżnie.
W sezonie omijam takie miejsca. Droga wiodąca na molo okazała się już zaludniona i naszpikowana różnymi atrakcjami.
Oczywiście zboczyłam z utartych szlaków na dzikie ścieżki prowadzące mnie do domu.
Po przyjściu do mieszkania otworzyłam szeroko balkon.
Mój pies ogrodnika pilnuje balkonowych grządek.
Doczekaliśmy się pierwszych dojrzewających żółtych pomidorków!
Wczoraj jeszcze były zielone, a dziś zażółcone.
Doszłam do wniosku, że narodowym hobby jest robienie remontów w czasie urlopów. Nie ma lata, żeby ktoś z sąsiedztwa nie uatrakcyjniał ciszy i spokoju odgłosami i smrodami odnawianego mieszkania.I co ja na to- a ja za tłumem i ... stoję na drabinie, trzymam się pędzla i strzelam silikonem przy każdym hałasie :)
Małe efekty już są, ale bałagan jeszcze większy. Trzymajcie kciuki, abym to dokończyła. Dziś nic nie zdziałałam, "ległam", ale nie poległam.
Dziękuję za spacer nad morzem i ciesze się, że nie było tłoczno. Powodzenia przy remoncie. :)))
OdpowiedzUsuńFaktycznie dość pusto nad morzem, ale to plus - można spokojnie spacerować:) No to trzymam kciuki za szybkie dokończenie remontu!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię spacery nad morzem, ale poza sezonom, gdy słychać szum fal, krzyk mew, a nie hałas dzieciaków. Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite. Aż trudno uwierzyć, że nad morzem są takie puste plaże.
OdpowiedzUsuńInjo, sama przeprowadzasz remont? Nie ma nikogo, kto by Tobie pomógł?
Pozdrawiam:)*