środa, 29 lipca 2015

Było burzowo, deszczowo, gradowo itd.

Wczoraj było tzw. oberwanie chmury. Samolot, który wystartował miał szczęście,
 W efekcie powstało kilka basenów.

Przy donośnych grzmotach Kocikowi oczy wychodziły z orbit. Pilnował okien, a ja zbierałam grad, który wbił mi się do kuchni przez otwór wentylacyjny. Szczęście, że ściany całe tuż po malowaniu...
 Moje grządki ocalały, tylko jeden pomidorek odpadł.
 Tęcza też była, ale jakby ją ktoś uciął z góry nożyczkami. Dziwna biała chmura tuż nad nami. Z kolejnych zdjęć, dowiedziałam się co to było.
 Później dowiedziałam się z portalu Trójmiasto, że to co ja widziałam i nie zdążyłam sfotografować, to efekt bardzo malowniczego styku dwóch frontów.
Najciekawsze foty z tego portalu :
                                                                                    fot.P. Król
                                Te białe pazury własnie drapią dach mojego domu.              

                                                                                       fot.O.Majewska


4 komentarze:

  1. Te anomalia pogodowe przyprawiają mnie o palpitacje serca.
    Bardzo się boję tych nawałnic i burz. Powodują bardzo często ogromne szkody.
    Mieszkasz w wyjątkowym miejscu. Już w tym roku kilkakrotnie oglądałaś i fotografowałaś tęczę.
    Ja ani razu nie dostrzegłam jej na niebie.
    Już jesteś po remoncie? Pomalowane mieszkanie?
    Pomidorki miniaturowe smakują wyjątkowo dobrze.
    Pozdrawiam serdecznie:)*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się działo u Ciebie, nie zazdroszczę. Mam nadzieję, że nie miałaś szkód innych , poza utrata pomidorka. Groźnie wyglądała chmura nad Twoim domem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie dramatyczne niebo! Piękne, po prostu piękne:)
    P.s. No właśnie, jak remont?

    OdpowiedzUsuń
  4. A u nas dotąd i dobrze takiej "porządnej" burzy nie było...
    Pierwsze zdjęcie - super! "Ciemne skłębione zasłony" ...jak u Kory :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że masz ochotę napisać kilka słów. Dziękuję i jednocześnie przyznaję, że nie zawsze odpowiadam.