piątek, 31 lipca 2015

Z motyką na słońce...

Rzuciłam się z motyką na słońce
w efekcie pada deszcz...
Poderwałam się do remontu
i spadłam jak Ikar...
Mogłabym tak w nieskończoność pisać "dookoła płota".
Fakty są takie, że ściany pomalowane, a cała reszta leży, włącznie ze mną.
Nie leżę na plaży, bo deszcz i wiatr w tyłek praży. Nawet kaczki już plują wodą. Zamki na piasku ewentualnie można lepić...
W czym problem- w moim zdrowiu.
Kto miał remont w mieszkaniu, ten wie ile czasu zajmuje samo przygotowanie i czyszczenie po malowaniu. Proces samego kładzenia farby jest teraz prosty i szybki, to nie to, co dawniej bywało. Nie miałam żadnych wątpliwości co chcę. Przygotowywałam się do tego od bardzo długiego czasu. Po pierwsze zamiana funkcji pokoi. Mały ma się stać stołowym w stylu vintage, a duży moją sypialnią.
Ten pokój już częściowo skończony.

 Pic polegał na przeniesieniu ciężkich mebli dębowych i przeniesieniu szafy wnękowej. Niestety siłaczem nie jestem i chętnych do wykonania tego przemeblowania jakoś nie było. Wybebeszone z zawartości wszystkie meble i urosła jedna wielka góra. Oprócz tego w planach jest wymiana mebli kuchennych, bo po prostu po 30 latach drzwiczki od szafek już odpadały, pomimo licznych reanimacji. Wiedziałam jedno, że farba ma być zmywalna, bo nie mam zamiaru już więcej kuchni remontować. Kupiłam reklamowany Magnat i jestem zadowolona. To bardzo dobrze kryjąca i wydajna farba. Oczywiście przed malowaniem należy uzupełnić wszystkie szpary i dziury "gipsem" i położyć przed malowaniem grunt. Jeżeli grunt gdzieś opacznie kapnie, to należy w miarę szybko, go zmyć, ponieważ tak jak u mnie na białych matowych kaflach zostają zacieki. Górne szafki już są wyniesione, graty kuchenne częściowo czekają w kartonach na nowe meble. W tej kwestii też wiem ,że szafki mają być bez zbędnych pierduł i ozdobników, szyb i witrynek. Mam już dość mycia tych wszystkich zakamarków. Niby proste, ale znaleźć meble kuchenne w tej masie sklepów to sztuka. Sztuką jest nie kląć, jak się nie ma samochodu i pół dnia się jedzie np. do Ikei, a farby nosi w łapkach. Po wielu poszukiwaniach, tego co chcę, a nie ma, w końcu trafiłam. Jednak muszę czekać, bo fabryka ma urlop i w drugiej połowie sierpnia powinnam je mieć. Aby mieć, to trzeba oprócz ceny za meble jeszcze doliczyć wniesienie i rozpakowanie, oraz najważniejsze- zainstalowanie. Tu się ciut rozminęłam z wyliczeniem, ale mam jeszcze kartę kredytową. Jak mam białe kafle i armaturę i biały zlewozmywak, to wydawało mi się, że bez problemu kupię nowy okrągły, biały zlew- tu też się pomyliłam. Na szczęście istnieją sklepy internetowe i zlew już czeka na zainstalowanie.
Po lewej stan obecny, po prawej mniej więcej tak ma wyglądać za miesiąc moja kuchnia.
Wizja tzw. sypialni- w powiedzmy stylu bohem. Te "ciule" na baldachim mam już przygotowane do 2 lat. 
Szafa już przeniesiona i zainstalowana. Tu gdzie ta góra skarbów ma stać łóżko z baldachimem. W tym pokoju jeszcze ma się zmieścić tzw, "pracownia" malarska i krawiecka. Z obecnego stanu mieszkania bardzo się cieszy Kocik, bo ma nowe skrytki i tunele. Mnie na razie jest wsio ryba, bo deszcz, bo głowa, bo gnaty, bo ręce- bo wysiadłam. Nie, nie denerwuję się stanem mieszkania i swoim. Cierpliwość - to nauka jaką przyjmuję całe życie. Teraz powinnam sobie leżeć i robić np.obrazki w kolorach których nie lubię: róż z zielenią- wszystko zależy od odcieni tych barw.
Tak, tak już słyszę"wez się babo do porządków, a nie do robienia obrazków".
-Przyjdzie na to czas, na to czas.

środa, 29 lipca 2015

Było burzowo, deszczowo, gradowo itd.

Wczoraj było tzw. oberwanie chmury. Samolot, który wystartował miał szczęście,
 W efekcie powstało kilka basenów.

Przy donośnych grzmotach Kocikowi oczy wychodziły z orbit. Pilnował okien, a ja zbierałam grad, który wbił mi się do kuchni przez otwór wentylacyjny. Szczęście, że ściany całe tuż po malowaniu...
 Moje grządki ocalały, tylko jeden pomidorek odpadł.
 Tęcza też była, ale jakby ją ktoś uciął z góry nożyczkami. Dziwna biała chmura tuż nad nami. Z kolejnych zdjęć, dowiedziałam się co to było.
 Później dowiedziałam się z portalu Trójmiasto, że to co ja widziałam i nie zdążyłam sfotografować, to efekt bardzo malowniczego styku dwóch frontów.
Najciekawsze foty z tego portalu :
                                                                                    fot.P. Król
                                Te białe pazury własnie drapią dach mojego domu.              

                                                                                       fot.O.Majewska


czwartek, 23 lipca 2015

Nad morzem pusto...

 W kraju znowu szaleją burze, a na wybrzeżu raczej spokojnie. Temperatura po nocnym deszczu około południa dobiła do 22 stopni w cieniu. Mnie dobiły odgłosy z sąsiednich mieszkań-wiercenia, stukania cyklinowanie. Musiałam wyjść. Głowa mnie boli z zegarowym dobowym wyprzedzeniem na zmiany pogody, a takie hałasy mnie dobijają. 
 Uciekłam nad morze. Spodziewałam się dzikich tłumów, a tu pusto!
 Spacerem brodząc po brzegu doszłam do mola w Brzeżnie.

  W sezonie omijam takie miejsca. Droga wiodąca na molo okazała się już zaludniona i naszpikowana różnymi atrakcjami.
 Oczywiście zboczyłam z utartych szlaków na dzikie ścieżki prowadzące mnie do domu.

Po przyjściu do mieszkania otworzyłam szeroko balkon.
Mój pies ogrodnika pilnuje balkonowych grządek.
Doczekaliśmy się pierwszych dojrzewających żółtych pomidorków!
Wczoraj jeszcze były zielone, a dziś zażółcone.
 Doszłam do wniosku, że narodowym hobby jest robienie remontów w czasie urlopów. Nie ma lata, żeby ktoś z sąsiedztwa nie uatrakcyjniał ciszy  i spokoju odgłosami i smrodami odnawianego mieszkania.
I co ja na to- a ja za tłumem i ... stoję na drabinie, trzymam się pędzla i strzelam silikonem przy każdym hałasie :)
Małe efekty już są, ale bałagan jeszcze większy. Trzymajcie kciuki, abym to dokończyła. Dziś nic nie zdziałałam, "ległam", ale nie poległam.


sobota, 18 lipca 2015

TraAataTAta ! pełnia lata !

Środek lata odtrąbiony.
To nie Karaiby, to plaża Trójmiasta w samo południe.

  Nad morzem upału nie ma, pomimo soboty ludzi też mało. 

Niektórzy spalili się na malinkę, ale co tam, jeszcze na pontoniku trzeba popływać.




 Po piętnastu minutach pobytu nad morzem, zmieniłam otoczenie.



 Wybrałam zapachy łąki.



wtorek, 14 lipca 2015

To już pięć lat !

"Bywalo ze pisalam pamietniki, pisalam wiersze do szuflady, robilam zdjecia do albumow i malowalam dla uciechy.
Nadszedl czas, kiedy chce sie tym podzielic...
Co z tego wyniknie?
Czas pokaze." ...tak napisałam 14 lipca 2010 roku.

sobota, 11 lipca 2015

Zapomniane obrazy Państwa Rogińaskich.

W oliwskiej bibliotece, można do końca lipca oglądać malarstwo małżeństwa Władysławy i Bolesława Rogińskich.


 Gdańsk po wojnie- gruzy.


 Plaża w Brzeznie jeszcze z drewnianymi łazienkami 1962r.





http://kultura.trojmiasto.pl/Wystawa-Wladyslawy-i-Boleslawa-Roginskich-pt-Nieznane-obrazy-imp408524.html