Dopóki jestem dopóki trwam, to jeszcze coś od siebie (od czasu, do czasu) wam dam.
Staram się funkcjonować w miare swoich możliwości. W ciągu dni są godziny w których mój mozg się zawiesza. Niestety nie ma synchronizacji z funkcjami ruchowymi i dotykowymi. Bywa tak, że dni mijają, mijają, a ja po prostu jestem i nic poza tym.
Nie stresuje się tym, ani nie denerwuję. Taką teraz mam urodę. Po prostu żyję chwilą.
I nie mam zamiaru przeskakiwać samej siebie.
Koniec streszczenia stanu obecnego i proszę nie pisać komentarzy na ten temat. Nie po to reaktywowałam ten blog.
W między czasie kupiłam książkę którą intuicyjnie znalazłam w internecie.
Już nie mam miejsca na kolejne książki z mojej ukochanej dziedziny, ale na rarytasy jeszcze się kuszę.
Rano otwieram balkon i czuję zapach bzów zmieszany z konwaliami....
Maj....u mnie chłodny z małą ilością słonka, silnymi częstymi wiatrami, które mnie męczą.
Nowy sprzęt już jest. Nawet sama złożyłam i wyszlifowałam papierem ściernym. Teraz jeszcze zmiana ocznych szkiełek i....
Tak się cieszę, że JESTEŚ. Bardzo się cieszę.
OdpowiedzUsuńCzy możesz mi szepnąć dlaczego zawiesiłaś na tak długo swój blog?
Nawet nie wiesz jak bardzo mi Ciebie brakowało. Tęskniłam.
A wracając do Twoich chorych rąk. Dlaczego nie szlifowałaś i nie montowałaś tego sprzętu w rękawiczkach?
Trudne pytanie?
Przesyłam Ci moc serdeczności:)*
Miło mi- dziękuję za komentarz. Tak jak napisałam w poście "mozg mi się zawiesza", ale w przebłysku świadomości nałożyłam rękawice do szlifowania :)
OdpowiedzUsuńI ja się cieszę, że jesteś! hip, hip HUUUUUUUUUUUUURA!
OdpowiedzUsuńAaaaaa! ja też sie cieszę, że jestem i o mnie pamiętacie.
OdpowiedzUsuń