Obchody porozumień sierpniowych nie były tegorocznym porozumieniem między ludźmi. Rocznica sierpnia i następnego dnia, kolejna rocznica- wybuchu wojny, powinny jednak dać nam poczucie pokoju między nami."Troszku kultury" aż się pchało w myslach. gdzie maniery itp. Między nami, nawet sąsiadami tymi najbliższymi, różnie bywa. Najczęściej spotykana postawa to obojętność, zawiść.
Kiedy szłam po raz pierwszy do szkoły w Gdańsku Wrzeszczu, oczywiście nie miałam w głowie pamięci wybuchu wojny. O tym wydarzeniu dopiero miałam być nauczona na lekcjach historii. O ile pamiętam były chyba dwie, lub trzy godziny tego przedmiotu w tygodniu. Rodzinne opowiadania i historia mojej rodziny również miały wpływ na moją świadomość. We Wrzeszczu mieszkaliśmy w starej kamienicy w mieszkaniu zajmowanym prze trzy rodziny. W jednej części mieszkała Gdańszczanka niemieckiego pochodzenia. Mówiła łamaną polszczyzną. Kobieta była samotna i mieszkała tam do końca swego życia. Ja z rodzicami przeprowadziliśmy się do do nowego mieszkania. Przed zamieszkaniem było losowanie lokalu. Pamiętam jak dziś, kiedy przy nazwisku Pipka sala wybuchnęła śmiechem. Mieszkam w tym bloku do 47 lat. wraz ze mną około 350 osób. Przez te lata niektórzy lokatorzy bardziej utkwili w pamięci, jak np. żona pana Krajewskiego innych się zna osobiście , innych kojarzy tylko z widzenia. Sporo osób już odeszło z tego świata, a na ich miejsce wprowadzają się nowi lokatorzy. Pamiętam kiedy kilka lat temu w telewizji regionalnej zobaczyłam znajoma twarz sąsiada z ostatniej klatki bloku. To był Pan Pipka- wnuk Jana Pipki- dozorcy Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsk. Rodziny poległych pocztowców z 1939 r. dostały odszkodowania przyznane przez Sąd Krajowy w Kolonii. Zupełnie przez przypadek dowiedziałam się o historii rodziny tego Pana i już nie było mi do śmiechu.
W budynku Zespolu Szkół Łączności przy ul. Podwale Staromiejskie 51/52 w Gdańsku. można zobaczyć rzeźbę dziewczynki autorstwa Hanny Kosteckiej.
Rzeźba przedstawia Elwinę Barzychowską-pasierbicę dozorcy Poczty 67-letniego Jana Pipki i jego żony Małgorzaty.
"Znalazła się tam przypadkowo, ale niemiecka propaganda próbowała zrobić z niej symbol szaleństwa i zbrodniczej brawury Polaków, którzy na śmierć wysyłają nawet dzieci. A jak było naprawdę? Wspominała po latach Małgorzata Pipka: „Ja z Erwinką chciałam wyjść na podwórze, bo budynek płonął. Musieli to zauważyć tamci żołnierze, bo oblali mnie i Erwinkę palącym płynem, co na ciele jeszcze płonął żywym ogniem. Byłam zupełnie ślepa. Dopiero po trzech dniach odzyskałam wzrok, ale dobrze już nigdy nie widziałam. Trzymali mnie w szpitalu przez 6 tygodni. Potem trzy dni męczyli mnie w Prezydium Policji, aż wreszcie znalazłam się w więzieniu. Biedna Erwinka po 7 tygodniach strasznych męczarni zmarła w szpitalu” tekst Marcina Herman z "Rebelya"
Elwinka jest pierwszy dzieckiem, które straciło życie 1 września 1939 r. w Gdańsku.
Sąsiedzi- nie znamy ich historii, nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Szanujmy się wzajemnie i bądźmy tolerancyjni. Dzieciom życzę, aby nie brały przykładu z zachowania obserwując tzw. elity polityczne, aby miały jednak więcej godzin nauki historii niż jedna godzinę tygodniowo.
Życzę nam pokoju i życia w spokoju .
Wzruszyłam się czytając Twój post.
OdpowiedzUsuńA co do naszych elit politycznych? Żałosne.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Ujął mnie Twój bardzo ciekawy i mądry post. I tylko za Tobą powtórzyć "szanujmy się wzajemnie i bądźmy tolerancyjni". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOby wojna już się nigdy nie powtórzyła. W sumie obserwując w mediach to, co się dzieje na świecie, to o wiele bardziej niż Rosji i Ukrainy obawiam się obcych nam kulturowo islamistów. Nie wiadomo, czy kiedyś z tego coś nie wybuchnie, ale póki co cieszmy się pokojem na świecie i nie martwmy na zapas. Pzdr
OdpowiedzUsuńPrzeżyłaś to "coś" co Cię ukształtowało, co sprawia, że zauważasz więcej niż przeciętny Polak, co nasi pożal się Boże reprezentanci...zwani dumnie sługami narodu.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)