niedziela, 31 maja 2015

Słowiki spać nie dały


Sobota wieczór,  6 km dalej w prostej linii, odbywa się w Sopocie festiwal piosenki popularnej. Kompletnie mnie to nie rajcuje. Chcąc zagłuszyć dzwięki jakiejś muzyki z za okna, włączam TV i trafiam na Przebój Roku 2015- Super Hit- nie!!!!! to nie moje hity.
Od wszystkich ścian w mieszkaniu odbija się rytm, nie wiem o co chodzi. Kot nerwowy, patrzy na balkon. Otwieram okno i słysze Bednarka...Prawie 22 a hałas oktutny, nie ma synchronizacjii z dzwiękiem TV- czyli to nie z Sopotu.
Z drugiego okna widzę grupki ludzi podążające w strone plaży.
Wiem, że ciemno, wiem, że niebezpiecznie, ale wychodzę z domu. Kieruję się w stonę morza w 15 minut będę na miejscu. 
Idę przez łąkę na skróty, nie grzecznie chodnikiem. I to był strzał w dziesiątkę.
Z sarośli dobiega śpiew słowika !!!!
Przeszłam obok śpiącego już jeziorka, chodnikiem przez las dochodzę do plaży. 
A tu tłumy.
Słyszę kompletnie inny rodzaj muzki- same bębny i perkujsja. Grupki ludzi słuchających, rozmawiających, część stoi, część siedzi na zimnym piachu. 

Na szczęście wychodząc z domu założyłam jesienną kutrke z kaptutem 7 stopni i chłodny wiaterek. Wyszłam z plaży i skierowałam się w stonę Jelitkowa. Po kilkunastych krokach odnalazłam w lesie instalację "w sobotę w nocy, w lesie, w zaświaty wyślę światło"
Pomyślałam, że gdyby ekran był rozwieszony na tle koron drzew, to efekt byłby zdecydowanie ciekawszy. Obeszłam instalację dookoła i okazało się, że ruchomy obraz "salto mortale" jest widoczny z dwóch stron- ciekawe.
I znów na skróty przez nocne leśne ścieżki doszłam do kolejnego wejścia na plażę.
U wejścia na plażę stały dwa przewoźne bary. Zebrał się mały tłumek kolejkowiczów. Na piachu przygotowana była nowa mała scena. Poczekałam chwilę, popstyrykałam telefonem zdjęcia.

Noc na plaży.
Wycofałam się na ścieżkę jantarową, czyli aleję spacerową wzdłuż plaży.
Przez las , sama..... Nie, nie jestem tą co z dusza na ramieniu chodzi. Mijając strugę słyszałam koncert żab. Z oddali cały czas słyszę muzykę i tym razem Kazika. Dosłownie idę w rytm piosenki:
Idę prosto !
 Co prawda na polowanie się nie wybrałam i brania nie miałam, bo towarzystwo średnio było o 30 lat  ode mnie młodsze, to ten nocny wypad  i tak był super.. W domu mruczuś przywitał mnie z ochrzanem, że on czeka, a mnie nie ma. Z balkonu nadal było słychać muzykę. To był koncert o 3 km dalej z Miasteczka Uniwersyteckiego z okazji Neptunalii .
Plan atrakcji plażowych:
To wiem co widziałam, co słyszałam i jaką kakofonię miałam.





piątek, 29 maja 2015

Założyć, że można założyć.

Mamy takie modne słowo.
Recykling to wielokrotne wykorzystywanie materiałów do wytwarzania nowych produktów.
Od roku już wszyscy segregujemy śmieci i dbamy o środowisko naturalne. Nie będę zajmowała się tym tematem globalnie, ale jedynie na własnym podwórku.
Czy pamiętacie czasy, kiedy obstalowywało się np. palto u krawca. Materiał "setka w kupie", watolina ( nie to plastikowe coś), podszewka, guziki- to wszystko należało kupić i zlecić uszycie. Dobry krawiec tak uszył, że pani bez talii raptem miała wcięcie, a ta bez biust raptem miała pierś. Nie było jakiś dziwnych zmarszczeń na plecach, czy pod pachami, po prostu płaszcz szyty na miarę. Po kilku sezonach można było jeszcze taki płaszcz przenicować i uszyć ciepłą spódnicę, czy też płaszczyk dla dziecka. Oczywiście takich krawców już nie ma, materiałów również. Moda się zmienia co nowa pora roku, a szafy puchną od zgromadzonych ciuchów.
Wydajemy masę pieniędzy, a po kilku miesiącach je wyrzucamy w najlepszym wypadku do kontenera PCK.
Czy ktoś jeszcze ceruje skarpety?

To są produkty jednorazowego użytku, tak jak i rajstopy. Tu już nie chodzi o czas reperacji, ale o jakość wyrobu. Doczekaliśmy się czasów z mnogością sklepów i wielością produktów. Bardzo się z tego cieszę.



W najbliższych miesiącach będzie królował jeans, nie tylko spodnie, ale, spódnice, sukienki, koszule. To już nie dawne Odry, czy Wranglery na które się zbierało pieniądze w bonach towarowych. Tendencja to postarzanie, jakieś łaty, cerowania itp.




Kto ma w szafie stare spodnie może je własnoręcznie "umodnić". Tak samo można postąpić z ulubionym kaszkietem, który niestety zrobił się dosłownie stary.


Pół godziny i można założyć, że można założyć.
Tak, przetwarzanie będzie teraz dość częśto gościło na moim blogu. Postaram się odzyskiwać coś nowego, ze starego.

poniedziałek, 25 maja 2015

A kuku !

Dopóki jestem dopóki trwam, to jeszcze coś od siebie (od czasu, do czasu) wam dam.

Staram się funkcjonować w miare swoich możliwości. W ciągu dni są godziny w których mój mozg się zawiesza. Niestety nie ma synchronizacji z funkcjami ruchowymi i dotykowymi. Bywa tak, że dni mijają, mijają, a ja po prostu jestem i nic poza tym.

Nie stresuje się tym, ani nie denerwuję. Taką teraz mam urodę. Po prostu żyję chwilą.
I nie mam zamiaru przeskakiwać samej siebie.
Koniec streszczenia stanu obecnego i proszę nie pisać komentarzy na ten temat. Nie po to reaktywowałam ten blog.
W między czasie kupiłam książkę którą intuicyjnie znalazłam w internecie.
Już nie mam miejsca na kolejne książki z mojej ukochanej dziedziny, ale na rarytasy jeszcze się kuszę.
Rano otwieram balkon i czuję zapach bzów zmieszany z konwaliami....

Maj....u mnie chłodny z małą ilością słonka, silnymi częstymi wiatrami, które mnie męczą.



Nowy sprzęt już jest. Nawet sama złożyłam i wyszlifowałam papierem ściernym. Teraz jeszcze zmiana ocznych szkiełek i....