Sobota wieczór, 6 km dalej w prostej linii, odbywa się w Sopocie festiwal piosenki popularnej. Kompletnie mnie to nie rajcuje. Chcąc zagłuszyć dzwięki jakiejś muzyki z za okna, włączam TV i trafiam na Przebój Roku 2015- Super Hit- nie!!!!! to nie moje hity.
Od wszystkich ścian w mieszkaniu odbija się rytm, nie wiem o co chodzi. Kot nerwowy, patrzy na balkon. Otwieram okno i słysze Bednarka...Prawie 22 a hałas oktutny, nie ma synchronizacjii z dzwiękiem TV- czyli to nie z Sopotu.
Z drugiego okna widzę grupki ludzi podążające w strone plaży.
Wiem, że ciemno, wiem, że niebezpiecznie, ale wychodzę z domu. Kieruję się w stonę morza w 15 minut będę na miejscu.
Idę przez łąkę na skróty, nie grzecznie chodnikiem. I to był strzał w dziesiątkę.
Z sarośli dobiega śpiew słowika !!!!
Przeszłam obok śpiącego już jeziorka, chodnikiem przez las dochodzę do plaży.
A tu tłumy.
Słyszę kompletnie inny rodzaj muzki- same bębny i perkujsja. Grupki ludzi słuchających, rozmawiających, część stoi, część siedzi na zimnym piachu.
Na szczęście wychodząc z domu założyłam jesienną kutrke z kaptutem 7 stopni i chłodny wiaterek. Wyszłam z plaży i skierowałam się w stonę Jelitkowa. Po kilkunastych krokach odnalazłam w lesie instalację "w sobotę w nocy, w lesie, w zaświaty wyślę światło"
Pomyślałam, że gdyby ekran był rozwieszony na tle koron drzew, to efekt byłby zdecydowanie ciekawszy. Obeszłam instalację dookoła i okazało się, że ruchomy obraz "salto mortale" jest widoczny z dwóch stron- ciekawe.
I znów na skróty przez nocne leśne ścieżki doszłam do kolejnego wejścia na plażę.
U wejścia na plażę stały dwa przewoźne bary. Zebrał się mały tłumek kolejkowiczów. Na piachu przygotowana była nowa mała scena. Poczekałam chwilę, popstyrykałam telefonem zdjęcia.
Noc na plaży.
Wycofałam się na ścieżkę jantarową, czyli aleję spacerową wzdłuż plaży.Przez las , sama..... Nie, nie jestem tą co z dusza na ramieniu chodzi. Mijając strugę słyszałam koncert żab. Z oddali cały czas słyszę muzykę i tym razem Kazika. Dosłownie idę w rytm piosenki:
Co prawda na polowanie się nie wybrałam i brania nie miałam, bo towarzystwo średnio było o 30 lat ode mnie młodsze, to ten nocny wypad i tak był super.. W domu mruczuś przywitał mnie z ochrzanem, że on czeka, a mnie nie ma. Z balkonu nadal było słychać muzykę. To był koncert o 3 km dalej z Miasteczka Uniwersyteckiego z okazji Neptunalii .
Plan atrakcji plażowych:
To wiem co widziałam, co słyszałam i jaką kakofonię miałam.